omniedddkkkkkkkblogg

czwartek, 30 kwietnia 2015

Najdłużej żyjąca ameba świata

Witam serdecznie,
dziś post nie zupełnie fotograficzny, choć pewnie zdjęć też będzie sporo.

Dokładnie 6 lat temu, 30 kwietnia 2009r przyszła na świat Lunka. Około 2 miesiące później zamieszkała wraz ze mną, wywracając moje życie do góry nogami. Od tamtego czasu żyjemy sobie, w pełnej symbiozie, wyglądającej o tak, mniej więcej:
-ja udostępniam Lunie miejsce w nogach na moim łóżku, a w zamian otrzymuję ilość ciepła co najmniej czterokrotnie przewyższającą optimum życiowe oraz poranny ból pleców, po przespaniu połowy nocy w pozycji embrionalnej;
-w zamian za to, że ją karmię, budzi mnie o 5 rano informując, że na moim biurku została kanapka, którą zapomniałam jej dać;
-co rano motywuje mnie do wstawania z łóżka, leżąc brzuchem do góry na swoim legowisku i spoglądając na mnie z prześmiewczą wyższością.

Jak widzicie, idealna, wymarzona symbioza!

No cóż, jedni mają bordery, inni supermądre psy, jeszcze inni psy przynajmniej ogarnięte.. A ja.. No cóż, ja mam Lunę. Szaloną torpedę rzadko korzystającą z mózgu. Ale przynajmniej jest słodka (czasami) :3
A pomyśleć, że jeszcze niedawno była takim maleństwem, zapowiadała się całkiem dobrze, miała być nawet showem! Nie wyszło, niektórzy wiedzą dlaczego, a inni mogą się domyślić z powyższego akapitu. Jednak mimo to dalej trzymam ją w domu, a nawet karmię tak samo dobrze jak za czasów wystawowych!
W dzisiejszym poście postaram się pokazać życie Luny w pigułce, wybierając co bardziej lunowe ujęcia. Przy okazji będzie można zobaczyć postęp, jaki przez te 6 lat zrobiłam w fotografowaniu psów.

Prawdopodobnie w wieku 6 miesięcy jej mózg osiągnął maksimum swoich możliwości i zatrzymany został dalszy jego rozwój, dlatego Luna została wiecznym szczeniakiem. Kilka dowodów rzeczowych:
Ważne, że znalazła sobie znajomych na poziomie.

Ale muszę się przyznać, że ja ją lubię taką, szaloną i nieogarniętą i wiecznie młodą. Nie mogę uwierzyć, że kończy dziś 6 lat. Lecz było to najlepsze 6 lat w moim życiu (w jej chyba też, hmm..)
Mamy za sobą dziesiątki tysięcy wspólnie przebytych kilometrów, autobusami, pociągami, autem, pieszo, mnóstwo zwiedzonych miejsc. Dzięki niej poznałam dziesiątki wspaniałych ludzi. Jakby ktoś nie wierzył na słowo, kilka ujęć ze zlotu goldeniarzy!




Dzięki niej zaczęłam także rozwijać swoją pasję fotograficzną. Jest moim modelem, najlepszym i zarazem najgorszym, najbardziej upartym, robiącym mi na złość.

Ale ostatecznie.. Chyba jesteśmy do siebie całkiem podobne!



Pozostaje mi tylko kochać ją, przymykając oczy na wszystkie wady. I w dniu dzisiejszym życzyć 100 lat, co najmniej! :)